Wizyta w Rzędkowicach. Współautor I. Gajos

  • Drukuj

          W sobotę pod niskim pułapem chmur i w opadzie deszczu nasz „domowy zespół wspinaczkowy” ruszył do Rzędkowic. Jednak nie jechaliśmy w ciemno ponieważ dostawaliśmy bieżące informacje o aurze na Jurze. Naszym celem było rehabilitowanie barku i ręki Izy oraz pooglądanie jak postępuje szkolenie jej koleżanek.

W rejonie Siewierza zrobiło się sucho i Rzędki powitały nas całkiem przyjemną aurą. Sprawnie dotarliśmy pod Turnię Kursantów gdzie walczyły pod opieką Mateusza nasze koleżanki i po chwili rozmowy też postanowiliśmy się powspinać. Akurat wolne były drogi na pobliskiej Dziurawej Turni więc skorzystaliśmy z okazji. Prowadziłem kolejne drogi a Iza z wyczuciem tak by polepszać  ruchomość ręki wędkowała i obywało się (co cieszyło) bez bloków. Po pewnym czasie wróciliśmy pod Turnię Kursantów gdzie porozmawialiśmy z Mateuszem i Flowerem o drogach i planach eksploracyjnych. Chęć jeszcze była by się poruszać więc zadziałaliśmy jeszcze na Drodze Czoka, Lanosie(który) Ci śmierdzi , Ufokach i Waka waka eh eh. Nadciągające chmury z zachodu zwróciły naszą uwagę więc sprawnie się spakowaliśmy i razem z pierwszymi kroplami deszczu ruszyliśmy do samochodu. Jeszcze tylko szybkie zakupy w Hucisku i po sprawnej jeździe byliśmy w domu.