Styczniowe Tatry. Autor I. Napiórkowski

  • Drukuj

          W czwartek 18.01. przed południem wyruszyłem ze znajomymi w Tatry. W Kuźnicach przywitał nas niestety obfity opad śniegu i silny wiatr co nie wróżyło nam zbyt dobrej pogody. Nie zniechęceni tym faktem ruszyliśmy do schroniska na Hali Kondratowej gdzie mieliśmy zabukowany nocleg.

Następnego dnia warunki nieznacznie się poprawiły i jako nieliczni wyruszyliśmy w teren ostatecznie zaliczając Giewont. Po drodze mogliśmy zobaczyć w źlebach świeże ślady po zejściu lawin. Po powrocie do schroniska i sprawdzeniu warunków zapadła decyzja o relokacji pod Morskie Oko gdzie przynajmniej nie wiało. Zrodził się plan aby spróbować wejść na Mnicha. Tak też zrobiliśmy i już przed dwudziestą zameldowaliśmy się w Morskim Oku. Mając trochę kilometrów w nogach zaproponowałem aby sobotę spędzić na spokojnie robiąc tylko rekonesans pod ścianą Mnicha  a w niedzielę pełni sił zaliczyć wyznaczony cel tym bardziej, że pogoda miała się znacząco poprawić. Niestety prognoza pogody ma to do siebie, że nie lubi się sprawdzać i tak w niedzielę z rana wyruszyliśmy we mgle przy padającym od wczoraj śniegu. Przed nami podążał samotnie turysta zmierzający na Wrota Chałubińskiego z którym na przemian przecieraliśmy zasypany szlak momentami brodząc po pas w śniegu. Ostatecznie przy padającym śniegu i gęstej mgle zameldowaliśmy się na Mnichu gdzie po małych perturbacjach udało mi się zaliczyć wariant przez przewieszkę. Po szybkim odwrocie przed osiemnastą dotarliśmy na parking w Palenicy Białczańskiej skąd wyruszyliśmy w drogę powrotną do Raciborza w wyśmienitych nastrojach :-) .